with Brak komentarzy

Z CZYM MIERZĘ SIĘ JAKO TRENERKA DZIECI?

Praca z dziećmi to nie tylko zabawa i przełamywanie barier.

Praca z dziećmi to ogromna ilość emocji, o przeróżnych barwach. Od czystej, pięknej ekscytacji, która i mnie porusza serce,
po płaczące dziecko, któremu coś nie wyszło, które zostało na końcu, które wywróciło się na zjeździe.
Nie zawsze jest kolorowo. Przeważnie dzielę się tymi ciepłymi barwami, jak większość z nas.
Dziś opisuję kilka sytuacji z treningu, które są lekcją dla każdego z nas. Na wstępie zaznaczam, że przewinęło mi się 50 różnych dzieci przez szkółkę.
Kuba, Antek, Michał, Zosia, Frania, Julek, Patryk, Kacper, Zuza, Karolinka…. w podanych historiach imię jest dobrane przypadkowo.
Moja trenerska praca w szkółce kolarskiej to nie tylko zabawa, to też …. wyzwanie.

ŚCIĄGANIE PRESJI

Ściąganie presji, którą dzieci usłyszały od rodziców. Sytuacja z treningu: Rodzice przywożą dzieci, za kilka minut ma zacząć się trening rowerowy. Liczę podopiecznych czy są wszyscy. Maluchy, które mnie znają, skaczą wokół i wyczekują startu. Dziś jest jeden nowy chłopak. Super! Tata podchodzi do mnie śmiało, bo rozmawialiśmy już wcześniej mailowo. Wszystkie zasady znał, ale osobiście chciał
przedstawić mi syna. Słyszę z jego ust: “To jest Adam. Jest bardzo nieśmiały, proszę to wziąć pod uwagę. Nie wiem czy się otworzy
na pierwszym treningu. Chciałbym, aby nie był taki zamknięty, moze w grupie się rozkręci? Hej, Adam, przywitasz się z panią?” Tę rozmowę usłyszały dzieci jak i sam Adam, który stał obok. Dzieci patrzą na Adama, Adam z głową w dół nieśmiało powiedział
“Dzieeeeń dobry…?”. Ledwo usłyszałam. Dzieci jak to dzieci, już dały Adamowi naklejkę “nieśmiały” choć same go jeszcze nie poznały!
Ja prawdę mówiąc jestem zażenowana i zawstydzona, bo poczułam się jak Adam. Wzięłam emocje Adama na siebie.
Przepraszam drogi Rodzicu, ale czy chciałbyś być tak przywitany w nowej grupie? Np. w pracy przed nowym zespołem?
Przez kolegę gdy wprowadza Cię w nowy krąg znajomych? Dziecko nie ma jeszcze tak rozwiniętych narzędzi, aby obronić się przed takim komunikatem.
Doświadczenie w tej pracy pokazuje mi, że dziecko potrafi być zupełnie inne niż mówi mi rodzic. 

Kiedy pojechaliśmy już w las, podjeżdżam do Adama i zaczynam z nim rozmawiać. Zawsze przeprowadzam taką rozmowę z nowym dzieckiem,
aby przełamać barierę pt. “Nie znam Cię.” Trwa jedynie dwie minuty, a buduje między nami relację.
“Cześć Adam! Ja jestem Aga i trochę Ci opowiem co będziemy robić, bo nie wiem czy tata Ci coś opowiedział. (…)”
– wie już kim jestem i czego mogę go nauczyć jeżeli będzie chciał. 

“Opowiesz mi coś o sobie? Jakie masz hobby? Masz rodzeństwo?
Często jeździsz na rowerze? Jaka jest Twoja mocna strona na rowerze? A co sprawia Ci trudność?”
– Adam opowiadał i był coraz bardziej otwarty. Czuł się słuchany, a ja podkreśliłam, że nauczę go rzeczy, które sprawiają mu trudność.

“Adam, w ogóle nie jesteś nieśmiały! To jedyne co tata mi o Tobie powiedział, po co? Przecież to zupełnie normalne, że przed nową grupą czy nowymi osobami jesteśmy nieśmiali. Też jestem! Wystarczy niedługa rozmowa o sobie i już jest swobodniej, prawda?

Przy pierwszym postoju przedstawiłam innym dzieciom nowego kolegę – poznali się. Dodałam: “Nie bójcie się poznawać siebie nawzajem.
Między sobą. Nie ma lepszego sposobu jak rozmowa, aby poznać drugą osobę. Ważne… nie oceniajcie jej, dopóki sami jej nie poznacie.
Jeżeli kogoś mylnie ocenicie, bo  “ktoś Wam powiedział, że taki jest”, a sami nie poznacie osoby…
to taka osóbka świadomie wycofa się, będzie miała niską samoocenę, bo ktoś już dał jej naklejkę.  

Adam nie jest nieśmiały. Adam zachował się jak każdy normalny w nowej grupie. Otworzył się w swoim tempie.
Rodzicu, wiem, że wydawanie oceny jest z perspektywy dorosłej bardzo łatwe. Dziecko jednak rozwija się i dopiero nauczy oceniania.
Uniknijmy tej presji na nim i po prostu wspierajmy.
Wystarczyło powiedzieć: “Adam! Zostawiam Cię, poznajcie się.
Jak Ci się spodoba w grupie to będę przywozić Cię tu regularnie. Nic na siłę.” 

ZMNIEJSZANIE STRACHU. REAGOWANIE NA LĘKI.

Reagowanie na lęki i obawy małego podopiecznego przed zrobieniem czegoś. Sytuacja z treningu: W trakcie jazdy pojawiło się nowe ćwiczenie do wykonania. Już Ci je opisuję.
Podjeżdżamy pod próg (30 cm) stojąc na pedałach, podbijamy przednie koło do góry, tak aby wskoczyło na próg.
Potem szybko wciskamy hamulce, aby rower zatrzymać i łapiemy na moment równowagę, cały czas stojąc na pedałach.
Będąc w stójce nie pozwalamy, aby rower od razu się przechylił.  Zosia spojrzała jak inni przeszli do ćwiczenia i im wychodziło, ale ona zablokowała się.
Nie chciała wykonać ćwiczenia, bała się. Podeszłam do niej, kucnęłam obok niej i zaczęłam rozmowę:

“Zosia, widzę, że trochę się zestresowałaś. Tak jest?” – przytaknęła. “Wiem co czujesz. Wiesz, że mam tak samo gdy próbuję nowej
rzeczy na rowerze? Ostatnio ćwiczyłam trudny trik na rowerze i też na początku się bałam. Strach jest normalny gdy nie czujesz się pewnie.
Zaczniemy od czegoś łatwiejszego? (Niedaleko jest krawężnik na 15 cm). Inni ćwiczyli, a Zosia złapała bakcyla na niższym
progu i poczuła się pewniej. Wiem, że następnym razem wskoczy na wyższy próg. Każdy z nas tak ma. Nowa rzecz budzi emocje.
Nasz mózg chce zaszufladkować nową sytuację. Łatwa? Radziłeś sobie wcześniej z podobnymi? Tak? “A to próbuję, będzie łatwo.“

Podobna sytuacja miała miejsce i budzi Twoje demony strachu? Czujesz, że tu może być porażka? Mózg zasypie Cię komunikatami:
“Odpuść! To za trudne! Zrobisz sobie krzywdę”.  A, żeby nie było mało wrażeń – kolega obok krzyczy: “No dawaj, Zosia! To jest banalne! Nie cykaj się, spróbuj!”

Kolega ocenił przez pryzmat swoich wcześniejszych doświadczeń. Ja oceniam przez pryzmat swoich doświadczeń.
Zosia tak samo. Dlatego w edukacji ważne jest stopniowanie trudności. Zaczynamy od malusiej, wręcz komicznej przeszkody,
aby wzmocnić naszego podopiecznego i jego możliwości. Potem przechodzimy do średniej i tak stopniowo przesuwamy stopień trudności.
Po ćwiczeniu warto dodać grupie: “Każdy z nas potrzebuje innej ilości czasu na opanowanie czegoś. Jeżeli ktoś robi coś wolniej od Ciebie,
nie znaczy, że Cię nie wyprzedzi wyższym poziomie. Nie oceniaj tempa pracy, nie poganiaj, a jedynie kibicuj … bez względu czy uważasz to za banał.”

REAGOWANIE NA PŁACZ CZY NIE?

Sytuacja z treningu: Szymek (11 lat) wywraca się na zjeździe. Leży w piachu, noga wplątana w rower. Zanosi się na płacz.
Sprawa nie wygląda poważnie, ale to moja perspektywa. Wstępnie przekalkulowałam jakie przeszkody spotkał: płaski zjazd,
trochę piachu, pewnie koło zatańczyło. To nie był zjazd z korzeniami, na których mógł połamać rękę.

Ważniejsze jest jednak to, aby zrozumieć płacz dziecka. Czy w płaczu dostrzegamy sygnał /komunikat? A może raczej chęć jakiejś
manipulacji sytuacji? To niekończąca się zagwostka każdego rodzica, a odpowiedzi są podzielone na każdym forum.
Moi rodzice nigdy nie przejmowali się moim płaczem, za to mają u mnie ogromny minus. Płaczu się nie bagatelizuje, płacz trzeba zrozumieć.
Tego nauczyli mnie inni oraz ukończone studia.

Wróćmy do Szymka. Zatrzymuję się, idę do niego, żwawym, ale nie dzikim tempem. Płacz przyszedł automatycznie,
to zapewne reakcja na ból. Tak, Szymek płacze, bo się wystraszył jak zobaczył nogę wplątaną w rower. Pomagamy mu z rowerem
i analizujemy gdzie boli i czy może wszystkim ruszać. Chłopak po chwili uspokaja oddech. Ja wprowadzam humor i powoli czuję,
że możemy jechać dalej. Lekkie zbicie, zaraz będzie jak nowy. Czasem upadek to tylko upadek, otrzepanie się z kurzu i dalsza jazda.
Czasem to przerwa, bo ból roznosi się po ciele i musimy mu na to pozwolić, aby się rozlał. Po chwili czujemy już zbicie, ale w końcu krew się nie leje,
więc podsumowujemy “boli, ale mogło być gorzej”. Tak to wygląda w grupie 9-12 latków. Co ciekawe, w grupie treningowej dla 6-8 latków płacz pojawia się częściej. 

Mała Martynka płacze, bo jej nie wychodzi slalom. Karol płacze, bo już jest zmęczony. Zuza płacze, bo Janek zajechał jej drogę.
Kubuś płacze, bo się wywalił. Takie maluszki poznały na razie tylko takie narzędzie do uzewnętrzniania emocji.
Tak alarmują, że coś się dzieje. Mają do tego prawo. Oczka się zeszklą i zaczyna się płacz.

Jeżeli taka mała Martynka czy Janek płacze mi na treningu to ja zadbam o pełne zrozumienie powodu płaczu tego 6-latka.
Przypomnę sobie jak mało wiedziałam w tym wieku. Ale zdradzę Wam jedno, takie maluszki na rowerach wywracają się nierzadko.
Są sytuacje, w których … udaję, że nie widzę i sprawdzam jak sobie maluch poradzi. 🙂 To już taki wiek, że maluszek sam rozumuje
i jest w stanie podjąć małą decyzję, co robić? Niech zbiera to doświadczenie.

Każda sytuacja jest inna, każda wymaga zastanowienia się na nowo, a nie zadziałanie stereotypami.

PODSUMOWUJĄC.

W pracy z dziećmi pojawia się narzucana na nich presja, pojawiają się lęki i obawy, pojawia się strach, pojawia się płacz.
Ze wszystkim damy sobie radę, bo na każdy stan mamy narzędzia – trzeba je po prostu chcieć poznać. Naucz się odpowiednio reagować na strach, lęk, płacz a na pewno zbudujesz lepszą relację z dzieckim/Podopiecznym. 

AGA PATOKA. Zawodniczka. TRENERKA. EDUKATORKA.

Z PASJI DO KOLARSTWA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *